wtorek, 28 grudnia 2021

Podsumowanie roku 2021


Rok 2021 w liczbach:
- 5 wydanych książek w Polsce
- 2 zilustrowane zestawy zakładek do książek
- 3 nowe, otrzymane przekłady moich książek, oraz kilkanaście kolejnych w trakcie przygotowania
- 1 duże zlecenie dotyczące projektów postaci i kolejne nadchodzące w przyszłym roku
- 2 rozmowy w radio
- 1 nagrany wykład w ramach Rabka Festiwalu
- 2 duże nagrody dla moich książek
- 1 duży wyjazd na zagraniczne targi książki
- 1 wystawa, w której brałam udział
- 8 przeprowadzonych warsztatów w ramach Targów Książki w Troyes
- 2 duże teksty dotyczące procesu projektowego napisane na bloga


styczeń

Styczeń zaczęłam, pisząc i publikując obszerny tekst o procesie projektowania mojej książki "Podróż dookoła świata" wydanej przez Naszą Księgarnię w 2016 roku. Tekst (jeśli go jeszcze nie czytaliście, lub jeśli chcecie go sobie odświeżyć) znajdziecie TUTAJ



Styczeń był mroźny, we Wrocławiu wyjątkowo było więcej śniegu, niż przez pozostałe 3 lata, które tu mieszkam, razem wzięte. Jako że w styczniu jeszcze był mocny lockdown, to spacerowaliśmy głównie po odludziach wokół nas.


Czas spędzaliśmy głównie w domu czytając i pracując

Siłownie były zamknięte, więc ćwiczyliśmy z Kamykiem w domu



W styczniu napisałam też i opublikowałam obszerny tekst dotyczący procesu projektowego mojego dyplomu magisterskiego, czyli układanki "Wehikuł czasu". Tekst możecie przeczytać klikając TUTAJ


luty

W lutym dowiedziałam się, że książka "Zwierzęta, Które Zniknęły. Atlas stworzeń wymarłych", której jestem współautorką (wraz z Joanną Wajs - redaktorką i  autorką tekstów oraz Katarzyną Gładysz i Pawłem Łaczkiem, którzy byli konsultantami merytorycznymi i współautorami tekstów) zdobyła Nagrodę Główną w kategorii dziecięco-młodzieżowej w austriackim konkursie na naukową książkę roku - Wissenschaftsbuch des Jahres.
Za polskie wydanie książki odpowiada Wydawnictwo Nasza Księgarnia, a niemiecką i austriacką edycję przygotowało wydawnictwo Ravensburger.
W związku z wygraną brałam udział w odbywającej się online, ceremonii rozdania nagród, połączonej z konferencją na temat zwycięskich książek. 



Również w lutym rozpoczęłam sprzedaż artprintów z moimi ilustracjami za pośrednictwem internetowej galerii Lumarte. Moje ilustracje możecie kupić TUTAJ





W wolnym czasie, między pracą, spacerowałam nad rzeką, niedaleko mojego domu:


marzec

W marcu kupiliśmy sobie z Michałem VR, na nasz rocznicowy prezent. Pierwszy raz miałam na głowie VR, więc to było dla mnie COŚ. Kolejne tygodnie spędziłam maniacząc w Beat Cyberze.


W międzyczasie rysowałam intensywnie drugi tom "Wielkiej Księgi Ciekawostek", która ukazała się, później, w październiku tego roku, wydana nakładem wydawnictwa Olesiejuk.





Wykonywałam też ostatnie poprawki przed drukiem książki "Jak to działa? Książki", która została wydana w kwietniu, przez Naszą Księgarnię.



Równocześnie pracowałam też nad kolejnym tomem serii "Jak to działa?", tym razem o sporcie.


Dotarły też do mnie egzemplarze autorskie "Faktów i plotek o smokach" w języku hiszpańskim.



 



kwiecień

W kwietniu malowaliśmy ściany w mieszkaniu i robiliśmy mikroremont. Jak widać, kocia część teamu sprawowała pieczę nad całym przedsięwzięciem:


Praca nad "Wielką Księgą ciekawostek" wolno posuwała się do przodu.


W przerwach od pracy spacerowaliśmy na coraz dalsze dystanse. W tym roku planowaliśmy w wakacje dużo intensywnych, pieszych wycieczek, więc od początku roku stopniowo zwiększaliśmy dystanse, żeby się wprawić.



W kwietniu premierę miała książka "Jak to działa? Książki". Książkę napisały Joanna Kończak i Katarzyna Piętka, ja zaprojektowałam i zilustrowałam, a wydało Wydawnictwo Nasza Księgarnia. 

Jest to kolejny tom z serii "Jak to działa". O serii obszerniej pisałam na blogu TUTAJ
A jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć i materiałów z tej książki, to znajdziecie je TUTAJ








Zamówiliśmy sobie również trzeci, duży monitor do pracowni, dzięki czemu zyskałam pół ekranu do pracy.


"Wielka Księga Ciekawostek" była już prawie skończona - finalizowałam ostatnie ilustracje.

 

Kupiłam też nowy komputer, który oczywiście jest lepszy i szybszy, niż mój poprzedni, ale przede wszystkim MA KOLOROWE, KRĘCĄCE SIĘ WIATRAKI, a wiadomo, że są przy wyborze sprzętu rzeczy ważne i DECYDUJĄCE.



Premierę miała też moja nowa książka - "Rok na zamku" (Tekst & ilustracje: Nikola Kucharska; Wydawnictwo Nasza Księgarnia 2021; więcej zdjęć i materiałów znajdziecie TUTAJ )
Książka jest kolejnym tomem Naszoksięgarnianej serii "Rok w..." i pokazuje jak każdego kolejnego miesiąca płynie życie w pewnym zamku. Spotkacie w nim ducha, dzielnego rycerza, dwóch królów, królową-wynalazczynię, księżniczkę uczącą się władać mieczem, a także smoka, którego mieliście już okazję poznać w innej mojej książce ( którą możecie z kolei zobaczyć TUTAJ ).







W wolnym czasie, w ramach relaksu, piekłam drożdżówki z makiem


maj

W maju postanowiłam zrewolucjonizować swoje stanowisko pracy, kupując sobie tablet ekranowy, tym samym rozpoczynając epicką odyseję tabletową, którą dokładnie opisywałam TUTAJ

Tu ja, po otrzymaniu paczki z tabletem. Cieszę się, bo jeszcze nie wiem, że za godzinę odkryję, że tablet jest tak ciężki, że wygina moje biurko w banana i konieczny będzie remont pracowni, żeby go podłączyć:



Tymczasem okazało się, że mój nowy komputer może i ma imponujące, kolorowe wiatraki, ale projektant obudowy, albo nie miał w domu kota, albo był bardzo dowcipnym człowiekiem. Poniżej historyczne zdjęcie Kota Kamyka, który tym razem postanowił, że zlituje się nad moją pracą i nie zresetuje komputera:


W tym miesiącu skończyłam pracę nad ostatnimi rozkładówkami "Wielkiej Księgi ciekawostek". Kończyłam jeszcze na starym tablecie, bo nowy wciąż leżał w kartonie, czekając na dostawę wytrzymalszych blatów:


Odreagowywałam historię z tabletem, piekąc ciasto z rabarbarem:


Jako że prace nad "Ciekawostkami" były już na ukończeniu, to zaczęłam intensywnie pracować nad nową książką, która będzie miała premierę w przyszłym roku. Faza pierwsza pracy nad projektem to zwykle dużo gapienia się w ścianie, macania kota i dumania, a mało rysowania:


W końcu jednak zaczęłam szkicować. Mam długo ćwiczonego i wypracowanego skilla w rysowaniu kotów - obudźcie mnie o 2 w nocy a narysuję wam kota perskiego lewą ręką. Psy to jednak dla mnie nowość i początkowo mocno się biedziłam, szukając sposobu na jamniki i inne blabladory:



W końcu dotarły nowe blaty do pracowni, które miały dać radę utrzymać tablet:



Niektórzy, widząc ogrom roboty, stracili głowę:





A tu już montujemy zaolejowane i przygotowane blaty:



Moment, w którym odkryłam, że dalej nie podłączę tabletu, bo w zestawie brakuje kabla pasującego do polskich wtyczek:


Moment, w którym dotarła, zamówiona wtyczka, dzięki której udało się podłączyć tablet. Znowu się cieszę, bo jeszcze nie wiem, że w grudniu tablet się zepsuje:


Zamontowany tablet, na nowych blatach - chwilowy sukces:




Rysowanie psów nabrało tempa. Po zarysowaniu połowy ryzy papieru zaczęłam nawet ogarniać rysowanie dobermanów i huskych.





Zakisiłam pierwsze i ostatnie ogóry w sezonie. Myjąc słoik po tym kiszeniu, przypadkiem go rozbiłam :


Kocia część zespołu wyraża dezaprobatę, widząc ilość rysowanych psów. Rozczarowanie mieszające się z oburzeniem:


Ukazał się pierwszy numer "Małych Charakterów". Znalazłam się w gronie autorów współtworzących tę gazetę - narysowałam i napisałam test pomagający ustalić kierunek wakacyjnego wyjazdu waszych marzeń :)



Okładkę do "Wielkiej Księgi Ciekawostek" (obu tomów) narysowałam już na nowym tablecie, pod czujnym okiem Kamyka:


czerwiec

W czerwcu zakwitł mi kaktus:


Nagrałam też krótki wykład/nagranie na którym, w ramach na Rabka Festival, opowiadałam o tym jak powstają książki, posiłkując się przy tym publikacją "Jak to działa? Książki" (teksty: Joanna Kończak, Katarzyna Piętka, ilustracje i oprawa graficzna: Nikola Kucharska, Wydawnictwo Nasza Księgarnia 2021). Więcej na ten temat znajdziecie TUTAJ




W dalszym ciągu ćwiczyliśmy długodystansowe chodzenie, przed sierpniowym wyjazdem. Tutaj pierwsza w tym roku 30km trasa:




Miałam też chwilowo trochę wolnego, więc siostra dała mi na tę okazję dostęp do swojego Origina.  Postanowiłam, że nie samą pracą żyje człowiek i trzeba trochę poczillować, dlatego zagrałam w simsy, pierwszy raz od 10 lat.
Przez dwa dni stworzyłam sobie postać, zbudowałam jej dom i znalazłam pracę. Jako że stworzyłam siebie, to zatrudniłam się jako grafik-freelancer.
Po dwóch dniach grania odinstalowałam simsy, bo zorientowałam się, że zamiast bawić się i robić fajne rzeczy to moja simka od rana do nocy trzaska zlecenie za zleceniem, żeby awansować w pracy, a przerwy robi tylko na spanie i jedzenie.
Tyle by było jeśli chodzi o "nie samą pracą żyje człowiek" i "nie mogę tyle pracować".



W prawdziwym życiu też rysowałam, żeby podnosić swoje skille w szkicowaniu psów. Pod koniec miesiąca mój poziom tej umiejętności był już na wysokim levelu:




Na czas szkicowania przenoszę się zwykle do salonu, gdzie mam do dyspozycji wielki stół, święty spokój i telewizor z serialami





Oczywiście żadna moja książka nie powstałaby bez asysty, duchowego wsparcia, mobilizacji i zaangażowania ze strony całego zespołu graficznego:




Kontrola jakości:


Kupiłam też sobie pierwsze w życiu słuchawki bezprzewodowe. Jako fanka gadżetów wybrałam słuchawki z Samsunga - do kompletu z telefonem, smartwatchem i inteligentną pralką. Niestety nie mogę za ich pomocą słuchać wirowania pralki. Zachwalany fasolkowaty kształt słuchawek okazał się dokładnie tak wygodny w użytkowaniu jak może się zdawać patrząc na nie.





Dotarło też kolejne wydanie "Zwierząt, które zniknęły" do kolekcji:


Rysowałam wrześniową ilustrację do "Małych Charakterów":


No i dalej szkicowałam psy:


lipiec

W lipcu premierę miał kolejny tom serii "Jak to działa?". Tym razem poświęcony tematowi sportu. Więcej materiałów z tej książki możecie obejrzeć TUTAJ








Dotarły do mnie egzemplarze autorskie zakładek które rysowałam jakiś czas wcześniej dla Księgarni internetowej Czytam.pl. Więcej materiałów dotyczących zakładek znajdziecie TUTAJ 







Dotarły też zakładki które narysowałam dla Naszej Księgarni. O nich przeczytacie TUTAJ



Skończyłam też szkicowanie psów. Złożyłam ilustracje do kupy i przesłałam do akceptacji, zaczynając tym samym wakacje:


Odkryliśmy też we Wrocławiu świetną restaurację serwującą kuchnię peruwiańską - Peruwianę. Pierwszy raz jadłam tak wspaniale przyżądzone tofu! Każdy spod znaku "wegetarianizm-to-jakieś-gówno-nie-będę-jadł-sałaty-jak-królik" powinien spróbować tego tofu i przeprosić swiat za swoje słowa :D



Pojechaliśmy też do Bielska-Białej, gdzie chodziliśmy po lasach, wąchaliśmy świeże powietrze i oglądaliśmy salamandry tuptające lujskim krokiem przez drogi:




Smarkałam w liścia jak Człowiek Z Lasu:



Koty na nowo odkryły istnienie balkonu:


Odkryły też na nowo istnienie weterynarza, bo Kamyk miał problemy dentystyczne, które na szczęście sprawnie zażegnaliśmy. Poniżej Nuta, która, jeszcze myśli, że transporter to całkiem fajne, nowe pudło. Godzinę później zmieniła zdanie.


Poniżej Kamyk jest świadkiem mojego szybkiego awansu od podrzędnego czarownika do arcymaga Akademii Magów. Po dwóch tygodniach  intensywnego grania stałam się ognistą ręką bibliotekarza i przemierzałam Skyrim odbierając tamtejszym huincwotom ukradzione z biblioteki książki:

 

Przeczytałam też bardzo ciekawą książkę. Jako miłośniczka wszelkich dzieł kultury związanych z zagadnieniem czasu i osoba, która ma świecące oczy za każdym razem kiedy w jakimś filmie ktoś przebija zwiniętą kartkę ołówkiem, tłumacząc, jak działają podróże w czasie, jestem tą książką zachwycona.

sierpień

W sierpniu próbowałam swojego pierwszego ramenu w słynnym Wrocławkim Panda Ramenie. Moment, w którym spróbowałam tego bakłażana pływającego w wywarze, był momentem, w którym stałam się miłośniczkom tego dania.


Ostatnie piesze treningi przed wyczekiwanym wyjazdem:





W sierpniu graliśmy w Men of Medan. Jako miłośniczka dreszczowców byłam ustatysfakcjonowana. Kamyka gra zmęczyła:



Kupiłam też Ipada z myślą o powrocie do szkicowania:



Od gimnazjum nie rozstawałam się ze szkicownikiem - zawsze miałam go przy sobie i rysowałam ciągle, wszędzie i w każdych okolicznościach. Szkicowałam na lekcjach, przerwach, spotkaniach rodzinnych, rozmawiając ze znajomymi i słuchając wykładów. Później, kiedy zaczęłam pracować zawodowo, ten nawyk szkicowania gdzieś mi się zgubił. Przestawiłam się na rysowanie cyfrowe i szkicownik rzuciłam w kąt. Dzięki iPadowi odkryłam w ostatnich dniach na nowo radość z luźnego i niezobowiązującego rysowania dla siebie w różnych okolicznościach.



 



Ilustrację z tym wilkiem możecie kupić TUTAJ



Czytałam trochę komiksów.M.in "Dom". TUTAJ możecie przeczytać recenzję tego komiksu, którą napisał Michał, a z którą ja się zgadzam


Przyzwyczajałam się też do zastąpienia klawiatury pilotem (podczas rysowania na cintiqu).



W połowie miesiąca pojechaliśmy wreszcie na nasz wyczekany urlop.
Pojechaliśmy do Czaplinka, z zamiarem chodzenia. Zamiar zrealizowaliśmy, bo podczas tygodniowego wyjazdu przeszliśmy ponad 200km. 










Najlepsze w tym wyjeździe było to, że pierwszy raz w życiu pojechaliśmy w miejsce w którym podczas całodniowego marszu spotykaliśmy jednego człowieka. Absolutna pustka, odludzie i spokój tego miejsca były niesamowicie odprężające, relaksujące i wyciszające.



Na wyjazd zabrałam ze sobą iPada i narysowałam poniższą ilustrację. Jeżeli się wam ona podoba, to TUTAJ możecie ją kupić w formie artprintu, wysokiej jakości. TUTAJ możecie natomiast zobaczyć więcej szkiców i etapów powstawania tej ilustracji.




Pogodę mieliśmy różną, ale wyjazd był prześwietny















Po przyjeździe dotarły do mnie katalońskie egzemplarze "Faktów i plotek o smokach"




Po powrocie przygotowywałam materiały do październikowych warsztatów, które miałam prowadzić podczas targów książki w Troyes


A pod koniec miesiąca pojechaliśmy jeszcze na trzydniowy wyjazd do Warszawy, gdzie zwiedziliśmy kilka muzeów. 
Pierwszego dnia Muzeum Narodowe:



Drugiego dnia Muzeum Geologiczne. Jeśli mieliście w rękach "Zwierzęta, które zniknęły", to zapewne zdążyliście się zorientować, że jestem miłośniczką wszelkich tematów około zwierzęcych, około dinozaurzych i związanych z wymarłymi zwierzęttami, więc na to muzeum czekałam szczególnie mocno i obfotografowałam się z każdym eksponatem.



Nie odmówiliśmy sobie wizyty w fancy cukierni z pięknymi i pysznymi ciastkami


A ostatniego dnia zwiedziliśmy Muzeum Neonów




Z wyjazdu przywiozłam sobie świetną książkę, na którą czaiłam się od dłuższego czasu:


Dzięki iPadowi podróże pociągiem stały się nieco przyjemniejsze:


TUTAJ znajdziecie jeszcze post podsumowujący mój sierpień

wrzesień

We wrześniu znów odwiedziliśmy stolicę - tym razem, żeby odebrać wyróżnienie, które "Fakty i plotki o smokach" zdobyły w konkursie na Najpiękniejszą Książkę Roku 2020 w kategori Książki Dla Dzieci w konkursie organizowanym przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ






Po urlopie dostałam trochę poprawek do psiego projektu, więc wróciłam do rysowania. Więcej na ten temat przeczytacie w poście, który znajdziecie TUTAJ



Dostałam też wrześniowy numer "Małych Charakterów", do którego kilka miesięcy wcześniej rysowałam ilustrację. Więcej materiałów dotyczących tej ilustracji znajdziecie TUTAJ




Korzystając z ładnej pogody spacerowaliśmy jeszcze nad rzeką, nieopodal naszego domu:





Wcześniej rysowane psie szkice zaczęły się przenosić do komputera. Nad całym procesem czuwali asystenci, którzy urozmaicali sobie czas oglądając nowy sezon serialu o ptakach na Cat TV


Mimo to nie tracili czujności:


Czasem ludzie pytają mnie: "jakie ty masz kompetencje, żeby robić książki o smokach?! Czy ty w ogóle jesteś smokiem?!"

No to mam nadzieję, że to zdjęcie zamknie usta niedowiarkom:


Współcześnie również pozostaję ze smokami w dobrej relacji:


Ten rok był rokiem pierwszych razów, więc idąc za ciosem pierwszy raz jechałam na Diabelskim Młynie. Moja mina na poniższym zdjęciu najlepiej pokazuje jak oceniam to doświadczenie:


Ostatni ciepły dzień tego roku wykorzystaliśmy spacerując:


I jedząc dobre jedzenie. Tu piękne kanapki, które wyszły spod ręki Michała:


Resztę miesiąca spędziłam intensywnie rysując psi projekt, żeby zrobić jak najwięcej przed zbliżającym się wyjazdem do Francji

 

 

Zaczęło się robić coraz zimniej:


październik

Na początku października dotarły do mnie kartki pocztowe i wizytówki, które przygotowałam sobie przed wyjazdem do Francji. Więcej materiałów związanych z pocztówkami znajdziecie TUTAJ






Przed wyjazdem trochę jeszcze popracowałam


Trochę poczillowałam


A potem pojechaliśmy, a raczej polecieliśmy do Francji. Pierwsze trzy dni mieliśmy spędzić w Paryżu, a kolejne cztery w Troyes, gdzie odbywały się Targi Książki na które zostałam zaproszona. Dokładną relację z tego wyjazdu możecie przeczytać w poście TUTAJ



Tu w Paryżu, gdzie zwiedzaliśmy miasto i odpoczywaliśmy:

 



Typowy obrazek z Paryskich ulic:


Odwiedziłam oczywiście francuskie księgarnie i nie wyszłam z pustymi rękami:





A tu już w Troyes.  Na zaproszenie Polskiego Instytutu i Salon Régional du Livre pour la Jeunesse - Troyes brałam udział w Targach Książki w Troyes. Podczas tego wydarzenia przeprowadziłam osiem godzinnych warsztatów, z ośmioma grupami, liczącymi od 10 do 29 osób w wieku od 6 do 9 lat.
Organizowałam warsztaty wokół tematu podróżowania i odkrywania nowych lądów. Wcielaliśmy się w załogę żeglującą po morzu, która odkryła wyspę, której nie ma na żadnej mapie. 
Każdy z uczestników otrzymywał fragment konturowej mapy tajemniczej wyspy i miał wcielić się w odkrywców, którzy ją badają. Na mapie, dzieci rysowały to, co spotykały podczas swojej wędrówki po nowo odkrytym lądzie. 
Pokazywałam im "Podróż dookoła świata" i "Zaginioną wyspę" jako inspiracje.


"Podróż" niezmiennie wywoływała "ŁOOOOO", kiedy ją rozwijałam i pokazywałam w całej okazałości :)
Kilka z nauczycielek biorących udział w warsztatach uczyło geografii i używało naszej książki jako materiału pomocniczego podczas lekcji - super, że używają "podróży" jako pomocy naukowej! 
Ale najbardziej cieszy mnie furrora, jaką robiła "Wyspa". Jako że to moje oczko w głowie, to serce mi rosło na widok tego, jak dzieci ją przyjęły :)
Francuskojęzyczne dzieci nie rozumiały tekstu, ale były tak zafascynowane ilustracjami (szczególnie rybami, roślinami i jaskiniami), że próbowały wspólnymi siłami czytać polski tekst. 
Dla nich polski język jest bardzo trudny, więc bardzo szanuję to, ile trudu sobie zadawały, żeby spróbować ją przeczytać. 
Część z nich próbowała też wymyślać swoją wersję tego co mogą przedstawiać ilustracje i swoje pomysły rozwijali na mapach, które rysowali. 
Strasznie mnie to cieszy, bo widzę, że dzieciaki (mieli po 7-9 lat) reagują na tę książkę tak jak to sobie wymarzyłam :))


Warsztaty odbywały się w Polskim Konsulacie w Troyes







A także w głównej hali, w której odbywały się Targi Książki:





Tutaj jeszcze zdjęcia z otwarcia Targów (Obok mnie tłumaczka, która pomagała mi podczas wyjazdu, Michał i Polski Konsul Honorowy):



Moja ilustracja wilka prezentowana podczas Targów Książki w Troyes.
Na pierwszym zdjeciu wilk w muzeum Sztuki i Archeologii w Troyes, na wystawie "Around the wolf". Wystawa miała pokazywać wilka, który jest klasyczną postacią z bajek i baśni w interpretacji artystów biorących udział w targach.
Na drugim zdjęciu moj wilk prezentowany przy wejściu na halę w której odbywały się Targi Książki.


Pozwiedzaliśmy również Troyes, które jest pięknym, średniowiecznym miasteczkiem, które spodobało mi się dalece bardziej niż Paryż:


Koty bardzo się ucieszyły z naszego powrotu


Kiedy wróciliśmy dotarła do mnie paczka z egzemplarzami autorskimi obu tomów "Wielkiej Księgi Ciekawostek". Oba napisała Anna Wiśniewska, oba narysowałam i zaprojektowałam ja i oba wydało wydawnictwo Olesiejuk!
Więcej materiałów związanych z tymi książkami znajdziecie TUTAJ















W ramach odpoczynku po wyjazdach upiekłam ciasto pleśniak:


A korzystając z pięknej, jesiennej pogody miesiąc zakończyliśmy spacerami po lesie:


listopad

Ponieważ w ostatnich miesiącach miałam sporo wyjazdów, to końcówka roku była niesamowicie intensywna i upłynęła na nadrabianiu zaległości. Z powodu braku czasu zamówiliśmy sobie dietę pudełkową, żeby skupić się na pracy:


Zamówiliśmy też nastawki na regały, bo książki już od dawna przestały się nam mieścić i powoli zaczęły opanowywać podłogę. 
Korzystając z nowej, wolnej przestrzeni zrobiliśmy jedyną słuszną rzecz czyli zamówiliśmy więcej książek, żeby wypełnić nowopowstałą pustkę.



Psi projekt nabrał tempa i z końcem listopada został pomyślnie zakończony. W przyszłym roku spodziewajcie się super książki - czuję, że wielu z was będzie bardzo ucieszonych tą pozycją ;)




Zaczęłam też bardzo intensywnie pracować nad kolejnym świetnym projektem o którym narazie niewiele mogę powiedzieć. Musicie mi jednak uwierzyć na słowo, że to będzie coś świetnego i zupełnie nowego!


Koty doczekały się przedwczesnych świąt i dostały nowy giga-drapak.



grudzień

W grudniu dostałam nowy grudniowo-styczniowy numer Małych Charakterów, z moją świąteczną ilustracją w środku:




Grudzień również był ekstremalnie intensywny i wszyscy już wypatrywaliśmy świątecznej przerwy:




W grudniu odbywało się również The Game Arwards, a na pre show, towarzyszącemu imprezie został pokazany reveal trailer gry nad którą pracuje Michał. Oczywiście, w związku z tym, oglądaliśmy imprezę na żywo.



Jeśli jesteście fanami city builderów (i jeśli jeszcze nie jesteście ich fanami, to też możecie) subskrybować kanał Qite Ok Games na you tube, followować ich na twitterze i wishlistować na steamie (TUTAJ), żeby nie przegapić żadnych newsów!


Zagrałam też w grę 12 Minut, na którą czekałam chyba 3 lata, i którą podniecałam się przy okazji każdego nowego zwiastuna. Niestety gra okazała się strasznym crapem i jedyną osobą, która wykazała entuzjazm do tego tytułu był Kamyk, który pokochał kursor.


Tymczasem Nuta uznała, że naciskanie łapą wyłącznika na obudowie komputera jest poniżej jej kwalifikacji i postanowiła, że zepsuje mi koputer turlając się po klawiaturze.


W grudniu odwiedziłam też "Stare śmieci" i przyjechałam na chwilę do Katowic i rodzinnego Chorzowa.


 

Korzystając z tej okazji poszłam z kawę z Gabą Palicką (jeśli nie znacie jej ilustracji to TUTAJ znajdziecie jej instagrama), od której dostałam prześwietną kartkę świąteczną.


Przed świętami kupiliśmy Disco Elysium, na którego polską wersję językową czekałam już od dawna. Plan na świąteczną przerwę był jasny.


Z okazji świąt dostałam od Naszej Księgarni wspaniałe prezenty - m.in. Książkę, którą wydawnictwo wydało na stu lecie swojego istnienia. Książka jest pięknie wydana, super ciekawa i nawet mam zaszczyt być jej częścią, bo znajdziecie w środku rozmowę ze mną. Niestety ksiązki nie da się kupić - można ją za to wygrać w konkursach organizowanych na stronie wydawnictwa



W grudniu, zepsuła się również matryca w moim tablecie i w styczniu pojedzie do reklamacji. Wytrzymał całe pół roku.


Święta zaczęłam tak:


Potem oderwałam się na chwilę od gry (która nawiasem mówiąc jest kapitalna) i upiekłam moje popisowe ciasto z czekoladą i grzanym winem:



Grałam oczywiście w asyście


Dostałam też świetny świąteczny prezent od wydawnictwa Muduko:


A potem robiłam barszcz. Barszcz jest pyszny, ale buraki to koszmar. Robisz coś z burakami i masz buraki wszędzie


A kto, tak kocha ryzyko, że robił barszcz w białym swetrze?


Naszczęśćie zupa wyszła, a sweter pozostał biały


Zrobiłam też krokiety



A tak wygląda szczęśliwy człowiek, który zrobił już wszystko co miał do zrobienia i teraz już może sobie w spokoju czilować do woli:


Poszliśmy jeszcze po jedzonko na wolne dni - wege bigos, nie-wege bigos i uszka. Rok temu sami lepiliśmy, ale w tym roku nie chciało nam się.


Przy okazji odebrałam ze skrzynki świąteczne kartki od wydawnictw Zielona Sowa i Literatura


Przy graniu raczyliśmy się gorącą czekoladą z piankami z prezentów od wydawnictwa Muduko, która na zdjęciu nie wygląda specjalnie apetycznie, ale była przepyszna. 


Finalna forma krokietów i barszczu:


Napadało trochę śniegu więc poszliśmy na rekonesans:


Rok kończę grając w Disco Elysium, czyli prześwietną grę RPG z doskonale napisaną fabułą. Mechaniki są na tyle proste, że nawet jeśli nie jesteście wielkimi fanami gier, ale lubicie dobrze napisane historie, to polecam wam zagrać. 


I na zakończenie rysunek, który dobrze pokazuje zmianę priorytetów jaka przychodzi do człowieka z wiekiem. Nazwijcie to starością, ja to nazywam rozwojem :D


2021 to był bardzo dobry rok - cieszę się, że udało nam się sporo podróżować, że moje książki zdobyły kilka nagród, że miałam przyjemność pracować ze wspaniałymi klientami, redaktorami, autorami i wydawcami. Stworzyliśmy wspólnie kilka świetnych projektów, które zobaczycie w przyszłym roku. Sporo z moich książek sprzedało się w tym roku za granicę i nie mogę się doczekać, aż w przyszłym roku będą miały premierę. W tym roku premierę miało również kilka nowych książek, z których jestem bardzo dumna. Życzę sobie, aby kolejny rok był równie ciekawy, obfity w przygody i wyzwania, podróże i wspaniałe współprace.
 
Wam, czytelnikom, także życzę wszystkiego, co najlepsze w nadchodzącym roku - dziękuję, za waszą obecność tutaj i za wasze komentarze! Dziękuję za wasze zainteresowanie moimi książkami i nowymi projektami. Mam nadzieję, że w nadchodzącym roku pozytywnie zaskoczycie się tym, co dla Was przygotowuję. Ślę pozdrowienia i uściski do was wszystkich razem i każdego z osobna!


PODSUMOWANIE Z UBIEGŁEGO ROKU: